Mimo, że siatkarski mundial dobiegł końca, nie milkną echa tego
wydarzenia. Karol Kłos, zloty medalista Mistrzostw Świata oraz najlepszy
blokujący imprezy przyznaje "Te chwile będę miał w pamięci do końca
życia i tego mi już nikt nie zabierze."
21 września 2014 roku. Ta
data na zawsze zapisze się w siatkarskim kalendarzu ważnych wydarzeń.
To tego dnia reprezentacja Polski zdobyła złoty medal mistrzostw świata.
Na ten tytuł od 40 lat czekał cały siatkarski świat.
Środkowy , który kilka dni po zawodach rozchorował się ,wspomina jak wiele sił kosztowało ich zdobycie tego tytułu. "Wszystkie siły i pokłady energii wyczerpywały się już w finale. Ledwo już chodziliśmy, ale walczyliśmy do końca".
3 tygodnie intensywnych rozgrywek określa mianem ogromnego stresu , ale
również wielką mobilizacją. Jak sam przyznaje w świadomości, gdzieś z
tyłu głowy była myśl, że "taka okazja może się już nie powtórzyć". Zapytany o to, czy pamięta to co działo się po ostatniej piłce, odpowiada krótko: "Przyznam,
że nie wiedziałem jak się zachować (...) stałem po środku boiska jak
słup. Wszyscy biegali i tylko czekałem, aż mnie ktoś po prostu
przytuli."
Teraz najważniejsze jest to by skupić się na rozgrywkach ligowych, a resztę zostawić z boku. "To już jednak za nami. (przyp. red. - mistrzostwa świata) Teraz liczy się liga i kolejne cele do zdobycia". Siatkarz ma nadzieję, że uda mu się odbudować formę przed najbliższymi spotkaniami.
Dziś
(08.10.2014) w Poznaniu PGE SKRA Bełchatów zmierzy się ZAKSĄ
Kędzierzyn-Koźle. Stawką tego meczu jest pierwsze w tym sezonie trofeum.
Do kogo ono powędruje? Tego nikt nie może być pewny. Ale jedno wiemy na
pewno, nie zabraknie siatkarskich emocji, których tak bardzo nam
brakowało po ostatnim gwizdku na Mistrzostwach Świata.
autor: Patrycja Gołyszny
źródło www.skra.pl ; opracowanie własne:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz